Bachor przyszłością narodu

W ostatnim czasie moja żona zadała mi trudne pytanie. A mianowicie skąd się wziął termin bachor. Jak się pewnie domyślacie, tego typu tematy przychodzą do głowy rodzicom, którzy są zmęczeni niesfornością swoich dzieci. Wydaje mi się także, że wywołując tę kwestię, moja małżonka próbowała się zdystansować od zachowania naszej córeczki. Nie jestem psychologiem, ale mi się wydaje, że nasza córka czując wszechmoc niemowlęcą, próbuje przekraczać ustalone przez nas granice. Czyli np. na przewijaku nie życzymy sobie, ażeby nasz słodziak robił przewrotów z plecków na brzuch. Ważne jest jak my, jako rodzice zareagujemy. Czy zareagujemy złością i w duchu lub na głos nazwiemy nasze dziecko bachorem, czy spróbujemy zrozumieć zachowanie naszego malucha. Osobiście jestem zwolennikiem drugiej drogi.

Wracając jednak do semantyki i do terminu bachor, to słowo to pochodzi z języka hebrajskiego (heb. bachur) i tłumaczy się jako dzieciak. Dlaczego więc nasi przodkowie, uważali dzieci swoich żydowskich sąsiadów za rozpieszczone? Odpowiedź jest prosta konfrontowali się z odmiennym systemem wychowania maluchów. Tradycyjne Polskie wychowanie można określić jako obojętne. Jeszcze w latach 90-tych XX wieku rodzice sądzili, iż wychowanie niemowląt polega na ich karmieniu co trzy godziny. Na płacz malucha należało nie reagować, bo przecież po kilku dniach samotności  dziecku przejdzie. Częstą praktyką było zostawianie maluszka samego w łóżeczku. Do tego niemowlaki były rzadko przytulane i nienoszone, żeby się nie ”rozdziadowały”.

Zupełnie inaczej wychowywano dzieci w rodzinach izraelickich. Maluchy otaczano szczególną opieką, dbając o zachowanie ich autonomii. Od najmłodszych lat wychowywano dzieci żydowskie ku śmiałości, nawet czasem mającej znamiona bezczelności, za którą były chwalone przez rodziców. W ten sposób maluchy budowały poczucie własnej wartości, rozwijały kreatywność, ciekawość świata i samodzielność. Dla rodziców, posiadających silny autorytet, w rodzinie izraelickiej, dziecko było więc partnerem, a nie poddanym. Dlatego też dziecko ma prawo zadawania pytań i prezentowania opinii na sprawy z świata dorosłych. Trudno mi sobie wyobrazić moją reakcję, na przykład na przyszłą wypowiedź córki w kwestiach religii czy polityki. Tak myślę, że mógłby pojawić się uśmiech, a więc chyba byłbym skłonny zlekceważyć opinię mojego dziecka. Co jest błędem, bo raczej powinienem pociągnąć dyskusję, spokojnie, przedstawić mój i inne punkty widzenia. Naturalnie w sposób zrozumiały dla malucha.

W ostatnim akapicie tego wpisu, muszę więc przyznać się, bez zabarwienia pejoratywnego, że chciałbym, ażeby nasza córka była bachorem. Naturalnie to od nas rodziców zależy, czy wyposażymy nasze dzieci w inteligencję emocjonalną, pobudzimy do analizy otaczającego świata, nauczymy miłości i postaw obywatelskich. Wielkie wyzwanie stoi przed nami, które z biegiem czasu będziemy podejmować. 

Doktor nauk humanistycznych z zakresu historii najnowszej. Prywatnie jest mężem i ojcem oraz pasjonatem turystyki historycznej i górskiej, psychologii oraz informatyki.
Stworzonych postów 28

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane posty

Zacznij wpisywać wyszukiwane hasło i naciśnij Enter, aby wyszukać. Naciśnij ESC, aby anulować.

Powrót do góry